Kolumna 15.07.2016 - Ulica Rigaer
- Napisał Bernard Gaida
- Dział: Blogi
Na urlopie chce się zawsze oglądać to co piękne, przeżywać skrywane przez cały rok przyjemności, podziwiać sztukę w muzeach, spotykać nowych i obcych ludzi. Berlin jest miastem, które te wszystkie oczekiwania może spełnić w nadmiarze. Wieczorem siedziałem przy jednym stole z nieznajomymi z Brazylii, Izraela i Korei. Podczas planowania szczególnie wziąłem pod uwagę wizytę w Muzeum Bodego, gdyż jeszcze przez parę dni można było tam zobaczyć klejnot światowej sztuki: „Madonnę z Ravensburga Jakoba Meyera zum Hasen” autorstwa Hansa Kolbeina Młodszego. Droga do celu prowadziła przez sale pełne sztuki z epoki bizantyjskiej, aż po oświecenie we Francji, Włoszech i Niemczech. Po drodze odkryłem także „Odnalezienie Świętego Krzyża” od naszego śląskiego Willmanna. Pośród tysięcy śląskich śladów, które w Berlinie zawsze sprawiają, że jest mi na sercu ciepło, to był nowy ślad. Te ślady zawsze prowadzą mnie do stwierdzenia, że Berlin to drugi duchowy Heimat Ślązaków. Ale Berlin w ostatnim tygodniu miał także inne wyjątkowe miejsce: Rigaer Straße 94. Władze miasta próbują już od dłuższego czasu bezskutecznie wyrugować nielegalnych mieszkańców z domu na tej ulicy. W tym miejscu w sobotę Berlin przeżył najbardziej przepełnioną przemocą demonstrację od pięciu lat. Pod hasłem „Kiezdemo gegen Verdrängung” (Demonstracja przeciw wyrugowaniu) radykalni lewicowcy walczyli z policją. 123 policjantów zostało rannych, 86 demonstrantów aresztowano, podpalono wiele samochodów. Dzień po tych wydarzeniach udałem się do tego miejsca. Na ścianach podupadłego domu hasła: „Możecie dostać nasz gniew, ale naszego uśmiechu nigdy nie dostaniecie”, „tacy są w każdym mieście, twórzcie bandy, zdepczcie ich”. Na miejscu przed domem zapytałem na czarno ubraną młodą dziewczynę z wieloma tatuażami i kolczykami, przeciwko czemu protestują. Odpowiedź brzmiała: Przeciwko rasizmowi i kapitalizmowi. Po tym chłopczyk zawołał ją, aby nadal polewać się wodą i patrząc na mnie powiedział: Bawimy się! Policja stała po drugiej stronie ulicy. W opuszczonym kościele naprzeciwko pokazywano wystawę o dzielnicy Friedrichshain, jako o miejscu stałego protestu 17 czerwca 1953, 1968, 1988, 1989. Wtedy były to protesty w imię wolności przeciw komunizmowi. Czy dzisiejszy lewicowy ruch demonstracyjny żyjący w czasach socjalnej gospodarki rynkowej, może porównywać się z bojownikami o wolność, którzy ryzykowali życie i często je tracili?