Log in
Bernard Gaida

Bernard Gaida

Email: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. URL strony:

Kolumna 08.03.2013 - Wiosna w Mniejszości Niemieckiej

Kolejne informacje docierające do nas z GUS sprawiają, że pomimo dystansu, z jakim podchodzę do wyników Spisu Powszechnego usiłuję je zgłębić. Dystans pojawia się zwłaszcza wobec faktu, że kolejne wersje wyników oscylowały pomiędzy 109 a 148 tysięcy, co jest różnicą, która poważnej instytucji statystycznej nie przystoi. Z drugiej strony do Komisji Wspólnej dotarł z GUS kolejny zbiór wyników zawierający pewne informacje o strukturze demograficznej osób, które zadeklarowały tożsamość niemiecką. Dane te obalają jeden z najbardziej rozpowszechnionych stereotypów o mniejszości niemieckiej a mianowicie ten, że jest jedynie grupą ludzi starszych a więc bez przyszłości.  W rzeczywistości jednak jest w Polsce tyle samo Niemców dwudziestoletnich, co siedemdziesięcioletnich a trzon mniejszości niemieckiej stanowią osoby młode i w średnim wieku a dwie trzecie wszystkich Niemców to osoby w szeroko pojętym wieku produkcyjnym, czyli od 15 do 64 roku. Dla funkcjonowania Stowarzyszeń MN w całej Polsce jest to ważna informacja, gdyż wyraźnie wskazuje na zapotrzebowanie ofert kulturalnych, edukacyjnych i innych dla tej grupy społecznej, która często bywa u nas niewidoczna a jednak do swoje niemieckości się przyznaje. Dodatkowo jest interesującym, że ponad połowa Niemców w Polsce to osoby żonate lub zamężne, co pokazuje, jakie znaczenie ma dla naszej społeczności kochająca rodzina. Młoda mniejszość niemiecka, dla której ważne są chrześcijańskie wartości miłości, wierności i wzajemnej pomocy – to cieszy w tym tygodniu tak samo bardzo jak pierwsze promienie słońca, które właśnie widzę za oknem.

  • Dział: Blogi

Kolumna 01.03.2013 - Wina zbiorowa zakwestionowana

W ciągu zaledwie kilku miesięcy, również w tej kolumnie, dane mi było pisać o prezydencie Chorwacji i parlamencie węgierskim, którzy swymi oświadczeniami uznali powojenne prześladowania oraz wypędzenia Niemców za niesprawiedliwe.  Kilka dni temu premier Czech dołączył do tego grona wyrażając żal i ubolewanie z powodu wypędzenia z tego kraju Niemców sudeckich.  Zarówno Niemcy w Jugosławii, na Węgrzech czy w Czechach byli do wybuchu II wojny światowej obywatelami tych państw, co różni historyczny kontekst tych wydarzeń od wypędzeń Niemców z terytorium powojennej Polski.  Jednak wspólne dla tych wszystkich wydarzeń jest posłużenie się pojęciem winy zbiorowej dla uzasadnienia a potem usprawiedliwienia krzywdy moralnej, jaka w ten sposób dotknęła miliony ludzi wyrzuconych z ojczyzny.  Moralność nie kieruje się polityką i dlatego pomimo obowiązującej powojennej propagandy dawało się słyszeć głosy, które dostrzegały niesprawiedliwość i zło powojennej krzywdy, jaka dotknęła niewinną ludność cywilną największym w historii wypędzeniem.  Słowa polskich biskupów: „ Wybaczamy i prosimy o wybaczenie” zwłaszcza u nas na Śląsku już w latach 60 tych były jednoznacznie rozumiane, jako uznanie krzywdy moralnej wypędzeń czy wywózki do ZSRR. Słowa te wywołały wtedy polityczną nagonkę na kościół.  Jednak pomimo faktu, że padły one niemal pół wieku temu oraz, że już ponad 20 lat temu upadła propaganda komunistyczna poza pojedynczymi intelektualistami jak Jan Józef Lipski nie padły one z ust najwyższych politycznych reprezentantów narodu.  Cieszy, więc, że politycy chorwaccy, węgierscy i czescy odważyli się uznać wypędzenia za krzywdę i zburzyć monolit obarczania wszystkich Niemców zbiorową winą za zbrodnie wojenne.  Dobrze, że prof. Bartoszewski w niemieckim Bundestagu mówił o zrozumieniu bólu niewinnych Niemców z powodu utraty ojczyzny.  Potrzeba jednak więcej. Wypędzeń nie da się wymazać z historii, lecz dla dobra Europy trzeba je uznawać za niesprawiedliwość by nigdy się nie powtórzyła. 

  • Dział: Blogi

Kolumna 22.02.2013 - Uwolnić język

W tym tygodniu człowiek szczególnie zdaje sobie sprawę, że żaden inny wyznacznik tożsamości nie jest tak ważny dla mniejszości narodowej, co język. Mimo, że Niemcy są zróżnicowani, mimo że są Bawarczykami, Saksończykami, mieszkańcami Szwabii czy Ślązakami, coś ich jednak łączy – niemiecki język, nasze wspólne dziedzictwo, nasze wspólne bogactwo. Każdego roku Międzynarodowy Dzień Języka UNESCO przypomina o tym, jakim bogactwem jest język ojczysty. Często język jest czymś tak oczywistym, że nawet nie dostrzegamy jego wartości. Kto np. wie, że najlepsi eksperci świata mówią, że jeśli jakiś język nie jest przez dwie generacje szkolnie nauczany to wymiera? Kto wie, że właśnie w tym momencie istnieje ponad 6000 języków, które zagrożone są wyginięciem? I kto wie, że są na świecie miejsca, w których nawet „bezpieczne” języki, które na świecie często są używane mogą już niedługo zaniknąć? Trzeba być świadomym faktu, że żadne prawa i żadne przywileje nie mogą uratować języka, jeśli nie ma dość osób, które by się nim posługiwały. Właśnie, dlatego Dzień Języka Ojczystego powinien nam Niemcom w Polsce przypominać o tym abyśmy wykorzystali szansę, którą dała nam demokracja: Szansę mówienia po niemiecku w domu, wśród przyjaciół i w gronie rodzinnym a także szansę skorzystania z nauki języka niemieckiego w szkołach. Tak, więc drodzy rodacy: Trzeba uwolnić język!

  • Dział: Blogi

Kolumna 15.02.2013 - Ramię w ramię

W tym tygodniu chciałem wybrać, jako temat coś „lekkiego”. Czas karnawału jak żaden inny okres daje ku temu możliwości. Niestety po zapowiedzi abdykacji Papieża Benedykta XVI nie mogłem nie poświęcić temu wydarzeniu przynajmniej kilku słów. W pierwszą niedzielę po ogłoszeniu Kardynała Ratzingera Papieżem w 2005 roku w dobrodzieńskim kościele nasz Proboszcz powiedział: „My Ślązacy jesteśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, bo mieliśmy naszego Papieża a teraz też mamy swojego”. Warto wspominać dzisiaj te słowa. Wiele wydarzeń współczesności w tym także abdykacja Papieża są dla mnie znakiem zakończenia pewnej epoki, z którą połączona była wyjątkowa symbolika. Duch Święty chciał widzieć na tronie piotrowym po Papieżu z Polski Niemca. Wtedy mówiłem, że taka zmiana jest dowodem na istnienie ducha świętego, ponieważ takiej historii nie mógłby wymyśleć żaden człowiek. Obaj byli dziećmi generacji wojennej, tyle, że Karol Wojtyła był zmuszony uczęszczać do seminarium duchownego w konspiracji natomiast Josepha Ratzingera zmuszono, aby przystąpił do Hitlerjugend. Obaj byli nie tylko kapłanami, lecz także teologami, którzy przez lata udowadniali, że współpraca „ramię w ramię” działa na korzyść kościoła. Lecz nie tylko tego musimy się nauczyć od obu Papieży. Po abdykacji Benedykta XVI Arcybiskup Nossol powiedział, że czas, kiedy Kardynał Ratzinger był Papieżem był wkładem w pokój i pojednanie w Europie. Jest całkiem możliwe, że ten czas zakończył europejski rozdział, gdyż przyszły Papież być może wcale nie będzie pochodził z Europy.

  • Dział: Blogi
Subskrybuj to źródło RSS