Log in
Bernard Gaida

Bernard Gaida

Email: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. URL strony:

Kolumna 03.05.2013 - Bogusław Mec

Jesienią tego roku IPN, MAiC oraz DWPN zorganizują konferencję, która poświęcona będzie prześladowaniom Mniejszości Niemieckiej w okresie powojennym. W ramach Okrągłego Stołu ustalono, że polski rząd zainicjuje naukowe opracowanie tego tematu. Jako przedstawiciel Niemców w Polsce zastanawiałem się, w jakim stopniu przeszłość jest jeszcze ważna. Czy należy w ten sposób przedstawić oczekiwania czy tylko spoglądać na przyszłościowe tematy? Może trzeba zapomnieć o ofiarach zła? Kto chce o tym jeszcze słuchać? Dla kogo jest to ważne? Kto tego nie przeżył nie będzie w stanie powstać, kto poprzez kulturową oraz językową dyskryminację zatracił wraz ze swoją rodziną swoją niemiecką tożsamość nie będzie mógł jej odbudować. Wątpliwości zniknęły po lekturze artykułu o piosenkarzu Bogusławie Mecu (GW, 26.04.). Kto by pomyślał, że polski piosenkarz cierpiał z powodu dyskryminacji, jako niemieckie dziecko w Tomaszowie. Nazwisko rodziny Metz zostało spolonizowane, niemieccy sąsiedzi byli torturowani i zostali zabici z rąk polskich mieszkańców. W artykule można było przeczytać, że nikt nie wie ilu niewinnych Niemców, ewangelickich, mieszkańców Tomaszowa po wojnie zostało zabitych, ponieważ nikt nie zbadał mordów, nikt ich nie zarejestrował ani nie osądził. Kto wie, że jeszcze w 1954 roku katechetka wyrzuciła małego Bogusława z klasy szkolnej, bo był niemieckich ewangelikiem. Nieznana przeszłość nie powinna mieć wpływu na później tak popularnego piosenkarza, który w roku 1972 wygrał podczas festiwalu w Opolu główną nagrodę śpiewając piosenkę „Jej portret”. Mimo tego Mec mając 66 lat czuje potrzebę mówienia o niesprawiedliwości publicznie. Prawda musi zostać wypowiedziana.

  • Dział: Blogi

Kolumna 26.04.2013 - Niemiecka karta w grze

Często zwracam uwagę, że mimo dobrych stosunków polsko-niemieckich przypisywanie wszelkich win Niemcom należy w Polsce niemal do standardu życia politycznego i społecznego.  Obyczaj ten usprawiedliwia nawet najbardziej absurdalne i bezpodstawne oskarżenia.  Niedawno VdG otrzymał decyzję o umorzeniu postępowanie wobec Jarosława Kaczyńskiego, który straszył „ukrytą opcją niemiecką” nie dopatrując się w tym zamiaru obrazy ze względu na narodowość.  Poseł PiS wpisuje tablice dwujęzyczne miejscowości czy ulic do „księgi nielojalności” Niemców w Polsce. Pół biedy, gdy wychodzi to ze środowisk sfrustrowanej opozycji. Jednak gorzej, jeśli sygnały tego rodzaju wychodzą z oficjalnej administracji państwowej. Problemy z wdrażaniem skomplikowanego prawa oświatowego dla mniejszości narodowych zamiast spotkać się z daleko idącą pomocą urzędową w przypadku szkoły w Koźlu-Rogach natrafiają na wyolbrzymione zarzuty o dyskryminacji polskich dzieci. Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin podaje do publicznej wiadomości informację, że niemieccy naukowcy kupują w Polsce zamrożone embriony i prowadzą na nich badania. Nie jest w stanie podać żadnych dowodów a nawet złożyć doniesienia o popełnieniu przestępstwa przez rzekomych niemieckich naukowców jednak nie przeszkadza mu to ich oczerniać.  W rzucaniu ogólnych oskarżeń na owych złych, bo przecież niemieckich, naukowców pomaga mu ów powszechny polski obyczaj zakładający z góry, że Niemcy są zawsze i wszyscy zdolni do wszelkiego zła.  Obyczaj ów kształtowany jest też przez szkoły, które nadal świadomie lub nieświadomie kształtują wrogą postawę wobec Niemców.  Dobrze, więc, że zebranie roczne TSKN podjął uchwałę zwracająca się do MEN i szkół o eliminację z procesu nauczania treści budujących patriotyzm na wrogości wobec Niemców.  Dzieciom, które śpiewają „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz” każdy Niemiec będzie wrogiem.

  • Dział: Blogi

Kolumna 19.04.2013 – Solidarni, lecz nie ślepi

Solidarność określa uczucie bycia wspólnotą. Ta wspólnota wyrażana jest wzajemną pomocą i wstawianiem się za siebie nawzajem. Każda wspólnota potrzebuje takiego uczucia by przeżyć. Poeta John Donne pisal: „Nikt nie jest samotną wyspą. Każdy jest częścią kontynentu, częścią ziemi stałej. Gdy morze zabiera jakąś część cała Europa staje się biedniejsza…”. Także Unia Europejska jest wspólnotą, która powinna pomagać sobie nawzajem. Do tej myśli Europejczyk przyzwyczaił się od lat jednak kryzys wymaga nie tylko myśli, lecz także czynów. Czyny podjęto nie tylko w przypadku Portugalii czy Grecji. Teraz trzeba zająć się Cyprem i w związku z tą sprawą najczęściej używa się pojęcia solidarności. Nie ma się jednak, co dziwić, że poczucie wspólnoty maleje, gdy nawet Centralny Bank Europejski pokazuje, że Niemcy nie koniecznie pomagają biednym. W końcu okazuje się, że Cypryjczycy są po mieszkańcach Luksemburga najbogatszymi obywatelami Europy. Majątek Netto jest na Cyprze pięciokrotnie większy niż w Niemczech. Także Grecy czy Włosi są bogatsi niż można by przypuszczać. Tylko 44% Niemców posiada nieruchomość własnościową w porównaniu do 76% Cypryjczyków i 72% Greków. Na tym tle książka „Tak widzi nas świat” pokazuje wyjątkowo niesprawiedliwe zdanie o Niemcach zagranicą. Zbyt dominujący, zbyt pouczający, bez uczuć i egocentryczni. Nie pomagają tutaj także słowa korespondenta ARD w Stanach Zjednoczonych Hanni Hüsch: „Jesteśmy szanowani, lecz nie kochani”. Przez to wszystko Europa wydaje się być wspólnotą interesów, lecz jeszcze nie wspólnotą ludzi, gdy niosącym pomoc zarzuca się egoizm. Pomagać trzeba tam gdzie jest potrzeba, a pomoc ta powinna być szanowana.

  • Dział: Blogi

Kolumna 12.04.2013 – Przyszłość w budowie

Wyjątkową radością był dla mnie zeszły weekend, gdy miałem okazję wziąć udział w szkoleniu dla opiekunów i koordynatora projektu Ożywienie Domów Spotkań. Cieszyło mnie, gdy mogłem oglądać młodych Niemców, który przejechali setki kilometrów, aby dyskutować o tym, co mimo ich różnorodności ich łączy – działalność na rzecz niemieckiej społeczności. Gdy widzi się zaangażowanie tych osób, ich dążenie do wprowadzenia powiewu świeżości w szeregi Mniejszości Niemieckiej odnosi się wrażenie, że mimo emigracji, nowych, regionalnych tożsamości i faktu, że ogólnie nie jest łatwo żyć, jako mniejszość wrażenie, że jednak bycie Niemcem poza granicami Republiki Federalnej jest czymś atrakcyjnym. Potwierdzają to nawet dane ze Spisu Powszechnego: W Polsce mimo wciąż obecnych niejasności, co do metodologii Spisu liczba Niemców nie zmniejszyła się, a na Węgrzech według najnowszych wyników ich liczba nawet uległa prawie dwukrotnemu zwiększeniu. Jeszcze bardziej cieszy wiadomość, że Niemcy nie są starzejąca się społecznością, a są młodzi i wieku produkcyjnym. Nie można także zapomnieć o działalności naszej społeczności. O naszej pracy został ostatnio na przykład poinformowany Eurodeputowany Bernd Posselt podczas swojej wizyty na Śląsku. Zobowiązał się on nawet wesprzeć nasze postulaty wobec Niemiec. Wygląda na to, że przy pomocy dużej ilości pracy i zaangażowania można wybudować sobie radosną przyszłość.

  • Dział: Blogi
Subskrybuj to źródło RSS