Log in

Pozytywne postanowienie Sądu dla Romana Kolka w sprawie przeciwko działaniom KW PiS

10 października 2019 Roman Kolek, kandydat do Senatu w okręgu 53 z ramienia KWW Mniejszość Niemiecka złożył wniosek do Okręgowego Sądu w Opolu w trybie wyborczym.

Roman Kolek domagał się zakazu rozpowszechniania na banerze przewoźnym o wymiarach ok. 2x5 metrów, a który jest materiałem wyborczym KW PiS, nieprawdziwych informacji
o rzekomym likwidowaniu przez koalicję „Platforma Obywatelska – Mniejszość Niemiecka – Polskie Stronnictwo Ludowe” Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Szpitalu Wojewódzkim
w Opolu, na którym to był wydrukowany jego portret i logo Komitetu Wyborczego Wyborców Mniejszość Niemiecka.

Dzisiaj Sędzia Sądu Okręgowego w Opolu zasądził pozytywnie na rzecz Romana Kolka. Równocześnie zobowiązał KW PiS przygotowania baneru min. 2 m x 5m z ogłoszeniem o niżej wskazanej treści na co najmniej 72 godzin w prawem dozwolonym miejscu dozwolonym przy ul. Katowickiej w Opolu w odległości nie mniejszej jednak niż 50 metrów od frontowego wejścia do Szpitala Wojewódzkiego w Opolu oraz do umieszczenia na własny koszt na stronie głównej NTO.pl przez 24 godziny ogłoszenia o treści:

„Komitet Wyborczy Prawa i Sprawiedliwości oświadcza, że:

NIE SĄ PRAWDZIWE rozpowszechniane przez NIEGO

informacje, o rzekomym likwidowaniu przez Koalicję Platforma Obywatelska – Mniejszość Niemiecka – Polskie Stronnictwo Ludowe Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu

i PRZEPRASZA Pana Romana Kolka za wykorzystanie jego wizerunku w celu sugerowania jego odpowiedzialności w tym zakresie”

Jak komentuje sprawę Roman Kolek: „Koniec z kłamstwem upowszechnianym przez jednego
z kandydatów PiS. Kampania wyborcza prowadzona przez czołowego kandydata z listy PiS
w Opolu już dłuższy czas polegała na atakowaniu mojej osoby. By niepotrzebnie nie eskalować konfliktu, nie chciałem w żaden sposób komentować tych ataków. Jednakże w momencie, kiedy straszy się mieszkańców województwa likwidacją SOR, nie mogę stać bezczynnie. Stąd złożony wniosek w trybie wyborczym. Cieszę się z pozytywnego postanowienia Sądu, który jasno wskazuje, że kandydat PiS mówił nieprawdę.”

Link do pobrania:

Źródło: mniejszośćniemiecka.eu

Podsumowanie krótkiej, ale intensywnej kampanii wyborczej KWW Mniejszość Niemiecka

Podczas konferencji prasowej kandydaci KWW Mniejszość Niemiecka podsumowali krótką, ale intensywną kampanię wyborczą.

Pod utworzeniem komitetu KWW Mniejszość Niemiecka podpisało się ponad 2 500 mieszkańców woj. opolskiego, a sam skład Komitetu liczy 18 osób. Pod listą do sejmu zebrano 10 354 podpisów (na wymaganych 5000), ponadto zebrano 3 378 podpisów (na wymaganych 2000)  pod kandydatem do Senatu w okręgu 52 i 5 629 podpisów (na wymaganych 2000) pod kandydatem do senatu w okręgu 53. Komitet wystawia 24 kandydatów do sejmu i kandydatów do senatu w 2 okręgach. Na liście jest 9 kobiet i 15 mężczyzn. Najmłodszy kandydat ma 30 lat najstarszy 73.

– W naszą kampanię zaangażowali się sympatycy, koordynatorzy gminnych struktur towarzystwa oraz członkowie komitetu wyborczego – w sumie około 150 osób – podsumowywał Rafał Bartek pełnomocnik wyborczy KWW Mniejszość Niemiecka.

Realizacja kampanii medialnej była możliwa dzięki wpłatom samych kandydatów oraz osób popierających ten ruch społeczny a także dzięki zaciągniętemu i poręczanemu przez osoby prywatne kredytowi. Środki w ten sposób pozyskane przekazano na ulotki (71 000 szt.), gazetki (50 000 szt.)plakatów (8 400 szt.)banerów (818 szt.). W 25 lokalizacjach województwa opolskiego pojawiły się wielkoformatowe billboardy kampanijne. Po raz pierwszy Komitet KWW MN wynajął busa, który oklejony materiałami wyborczymi pokonał ponad 1 000 kilometrów w województwie opolskim.

Kandydaci mieli również okazję spotkać się podczas licznych spotkań ze swoimi wyborcami, których w sumie zorganizowaliśmy 48. Uścisnęliśmy dłonie tysiącom ludzi z uwagą słuchając ich cennych wypowiedzi. Wyprodukowano 5 spotów radiowych, a także 5 telewizyjnych spotów wyborczych. Ponadto zlecono reklamy w 6 tygodnikach lokalnych. Zorganizowano 15 konferencji prasowych.

Komitet prowadzi także swoją własną stronę internetową pod adresem www.mniejszoscniemiecka.eu. Duża część kampanii prowadzona była również na portalach społecznościowych gdzie zarówno KWW Mniejszość Niemiecka jak i poszczególni kandydaci promowali program i swoje kandydatury.

Po raz pierwszy od wielu lat prowadzenia dialogu politycznego Komitet spotkał się z takim stopniem nienawiści zarówno do polityków jak i do zwykłych ludzi zaangażowanych w kampanię. Komitet dosięgło ponad 150 aktów „hejtu” w internecie w portalach społecznościowych. Język kampanii jest zwykle językiem ostrym i jest to zrozumiałe, natomiast sprowadzenie rangi problemów regionalnych do ataków personalnych i manipulowania opinią publiczną jest niedopuszczalne, szkodliwe społecznie i nieprofesjonalne.

Dziękujemy wyborcom, wszystkim tym, którzy znaleźli czas na spotkanie z nami i całej drużynie Komitetu Wyborczego oraz kandydatom, za świetną pracę w zespole. Dziękujemy też mediom, bo bez ich przychylności nie bylibyśmy tak widoczni. Jesteśmy przekonani, że tak jak w wyborach samorządowych w 2018 zaufało nam ponad 10 tys. osób więcej niż 2014 roku. Tak i w tych wyborach parlamentarnych, po tak intensywnej kampanii i możemy liczyć na Państwa zaufanie. Bo Państwa głos, głos mieszkańców tego regionu ma znaczenie. Opolskie! ma znaczenie. – mówił Rafał Bartek.

 
 
 

Wywiad wyborczy z Bernardem Gaidą, kandydatem MN na posła w polskim Sejmie

Poseł, senator to dla MN siła i pomoc

Z Bernardem Gaidą, kandydatem mniejszości niemieckiej na posła w polskim Sejmie, rozmawia Krzysztof Świerc

 

Proszę powiedzieć, od kiedy pasjonuje Pana polityka i co sprawiło, że Pan się nią zainteresował.

Społeczne zaangażowanie było ze mną od lat młodzieńczych. W PRL było ono najpierw ograniczone do zaangażowania przy szkole czy parafii w Dobrodzieniu i opierało się w praktyce na chrześcijańskim ideale służby bliźnim. Od czasu studiów było ono już sterowane sprzeciwem wobec socjalistycznego systemu wartości, a od pierwszej wizyty Jana Pawła II – wiarą w to, że on upadnie. To się już demonstrowało udziałem w kółkach samokształceniowych przy tygodniku „Więź”, studiami teologii i filozofii na „nie uznanym” Papieskim Wydziale Teologicznym, a po powstaniu „Solidarności” – w silnych ruchach studenckich. Przełomem był wybór na wiceprzewodniczącego pierwszego w Polsce samorządu studenckiego, który przegłosował w referendum wotum nieufności wobec SZSP. Po stanie wojennym i okrągłym stole było to zaangażowanie w pierwsze wybory samorządowe. Funkcja przewodniczącego Rady Miejskiej w Dobrodzieniu przez dwie kadencje, Rady Powiatu w Oleśnie i wreszcie wiceprzewodniczącego w Sejmiku Woj. Opolskiego, a potem dostrzeżenie wagi i znaczenia pracy dla samej MN, co sprawiło, że zostałem prezydentem VdG w Polsce – organizacji skupiającej całą mniejszość niemiecką.

Od listopada 2016 roku jest Pan przewodniczącym Grupy Roboczej Mniejszości Niemieckich w Europie (część FUEN). Trzy lata pełnienia tej funkcji to olbrzymie doświadczenie, ale czy można je skutecznie przekuć na polskiej scenie politycznej?

To trzy lata przekuwania dość luźnej struktury w stabilną reprezentację Niemców z ponad 21 krajów. Ta funkcja pozwala mi dokonywać porównań sytuacji mniejszości narodowych, a niemieckich w szczególności. Pozwala widzieć, jak wiele nam brakuje do poziomu szkolnictwa niemieckiego w Rumunii czy partycypacji politycznej na Węgrzech lub w Danii. Jako członek Dialog Forum, czyli platformy eksperckiej przy Unii Europejskiej, mam dodatkową szansę na to, by z poziomu unijnego próbować edukować polskich polityków w problematyce mniejszościowej i jej europejskich rozwiązań. Na razie często chwalą się rzekomymi wysokimi standardami polityki mniejszościowej w Polsce, nie dostrzegając stale negatywnej oceny realizacji postanowień Europejskiej karty języków regionalnych i mniejszościowych. Pamiętam, jak członkowie Komisji Mniejszości Narodowych mijającej kadencji Sejmu spotkali się z abp. A. Nossolem, który zadał pytanie, czy znają Orędzie Jana Pawła II na Światowy Dzień Pokoju w 1989 roku pt. „Poszanowanie mniejszości warunkiem pokoju”, które w świecie wartości wyprzedziło ww. Kartę czy Konwencję ramową o ochronie mniejszości narodowych. W większości go nie znali. Zdziwienie naszego biskupa było ogromne, że ktoś nie znający podstaw może być członkiem takiej komisji. Z dalszych działań wielu członków tej komisji domyślam się, że do dzisiaj tego dokumentu nie przeczytali.

 

Dlaczego zdecydował się Pan na start w nadchodzących wyborach parlamentarnych?

W minionej kadencji cały Sejm RP miał tylko jednego posła reprezentującego mniejszości narodowe. To nasz poseł Ryszard Galla. Tendencje w partiach politycznych i państwie sprzyjają dzisiaj odsuwaniu ludzi ze środowisk narodowo czy etnicznie innych na bok. Odsuwaniu całej tej problematyki. Zauważmy, że kiedy mówi się o tradycyjnej polskiej tolerancji, to mówi się o historii sprzed kilku wieków. Bez posła mniejszości niemieckiej w parlamencie może być dla wszystkich mniejszości tylko gorzej. Trzeba więc na liście KWW Mniejszość Niemiecka postaci z dorobkiem, jednoznacznych i rozpoznawalnych, by miała ona szansę.

 

Lata działalności politycznej Bernarda Gaidy to pasmo sukcesów, które z perspektywy czasu budzą Pana szczególną dumę i radość?

Nie przesadzajmy z tym pasmem sukcesów. Na pewno udało mi się w pierwszej kadencji Rady Powiatu Oleskiego przyczynić do integracji tak różnych gmin dawnego województwa częstochowskiego i opolskiego, ziem śląskich i sieradzkich. Wiele inwestycji komunalnych czy wydarzeń na tych szczeblach samorządowych, gdzie mnie wyborcy postawili, powstało dzięki też mojemu zaangażowaniu, a nawet inicjatywie. Jedną z nich, niestety obecnie raczej uwiędłą, były spotkania artystyczne mniejszości narodowych i etnicznych „Źródło” w Dobrodzieniu. Jako prezydentowi VdG udało mi się tę organizację uczynić faktycznym reprezentantem całej społeczności niemieckiej wobec obydwu rządów. Niestety, niektóre z naszych organizacji słabną, są skłócone, nie nadążają. To mnie boli, bo potrzebujemy siły. Poseł czy senator to jest dla MN siła i motywacja z jednej strony, a pomoc z drugiej.

 

Załóżmy wariant optymistyczny – Bernard Gaida został posłem. Co wówczas będzie dla niego priorytetem? Co na takim wyborze zyskać może województwo opolskie, jego mieszkańcy i MN?

KWW Mniejszość Niemiecka to, co prawda, śląskie, regionalne ugrupowanie, ale to jednak grupa charakteryzująca się silną proeuropejską orientacją. W tym kontekście będę walczył o wszystko, co Polskę integrowałoby silnie w ramach UE, zwalczał z kolei wszystkie tendencje i skłonności szkodzące relacjom polsko-niemieckim. Przeciwnie, będę czynił wszystko, aby poprawiać komunikację tak społeczną, jak i techniczną pomiędzy naszym regionem a Niemcami. Inwestuje u nas mały i średni biznes niemiecki, stąd trudniej jest powiązać potrzeby edukacyjne niemieckich inwestorów ze szkołami z językiem wykładowym niemieckim, które mogą służyć też dzieciom ze śląskich rodzin. Model węgierski, czyli niemiecka szkoła koło fabryki Audi czy Mercedesa, jest u nas trudniejszy, ale nie niemożliwy. Przepisy oświatowe muszą to ułatwiać. Trzeba wiele zrobić, aby szkolnictwo dla mniejszości narodowych zacząć zbliżać do pozytywnych standardów europejskich. Redukcja godzin języka niemieckiego dla środowiska mniejszości niemieckiej w ostatnich klasach szkoły podstawowej pokazuje, że MEN jest na etapie cofania już osiągniętych standardów, a nie ich poprawiania. To stajnia Augiasza, która na dodatek jest zadufana w sobie. Zapowiedzi utworzenia województwa częstochowskiego realnie zagrażają powiatowi oleskiemu, a co za tym idzie całemu województwu. Będę się sprzeciwiał burzeniu zintegrowanego regionu. Nie chodzi tylko o podział administracyjny, ale o szacunek dla spójności ziem kulturowo śląskich.

 

Pana profesjonalizm, pracowitość, zapał, chęć zmian na lepsze przedstawiciele MN znają doskonale. Czy jednak głosujących z polskiej większości też Pan zdoła do siebie przekonać? To może być kluczem do sukcesu…

Jako przedsiębiorca widzę obecną beztroskę w zakresie gospodarowania budżetem. Ona się może skończyć katastrofą, a pozytywny rozwój gospodarczy ostatnich 30 lat wyhamować. Obciążenia kosztów pracy i przedsiębiorców, by sfinansować transfery społeczne, lawinowy skok płacy minimalnej, wzrost składki na ZUS wymagają głosu rozsądku. Jestem przedsiębiorcą i takim głosem będę. Gospodarka Niemiec ma znane i światowe koncerny, ale w rzeczywistości jej stabilność oparta jest na MŚP i firmy rodzinne. Rozwój gospodarczy Polski przybrał na szczęście podobny kierunek. W styczniu 2019 roku powstawało 900 jednoosobowych firm dziennie. Ta tendencja wymaga umiejętności. Żałuję, że polityka oświatowa nie leży w kompetencjach regionów, bo uważam, że na pragmatycznym Śląsku łatwiej byłoby szkoły zmienić tak, by zamiast kształtować ludzi na członków narodu i państwa, raczej budziły silne, uspołecznione i przedsiębiorcze osobowości. W skali kraju trudniej, ale chciałbym być rzecznikiem takiej zmiany. MN od początku uważa, że prawdziwa integracja społeczna i umiłowanie Heimatu możliwe jest wyłącznie poprzez prawdę o nim, która w scentralizowanym nauczaniu historii się nie przebija. Uważam, że wszystkim, tzn. Polakom i Ślązakom (a tutejsza MN to właśnie Ślązacy), tutaj mieszkającym jest potrzebna nauka o regionie, szkolna i pozaszkolna. Musi obejmować historię, tradycję, języki itd. Wtedy będziemy mieli więcej zgody, ale też odrestaurowanych zabytków i mniej smutnych ruin niemieckiego dziedzictwa kulturowego. W czasie kampanii mówiłem, że w system podatkowy należy wpleść możliwość ulg podatkowych dla wszystkich, którzy podejmą się zadań, wyręczając państwo. Do nich należy ochrona zabytków.

 

Czy jako wieloletni działacz MN czuł Pan i czuje pomoc parlamentarzystów z województwa opolskiego, kiedy podejmuje się konkretnych wyzwań przedsięwzięć z myślą o lokalnej społeczności?

Jeśli pyta pan o wyzwania o charakterze mniejszościowym, to niestety poza posłem Gallą raczej nie mogliśmy liczyć na innych posłów. A przecież chociażby fakt, że do naszego województwa sumarycznie trafia największa w Polsce kwota subwencji dodatkowej na nauczanie języka mniejszości narodowej, która przez lata potężnie wspomaga budżety samorządów, można byłoby się spodziewać, że w nasz konflikt z MEN włączą się inni posłowie. Jednak ma się wrażenie, że ta lokalność, a już zwłaszcza związana z MN, nie przebija się w partiach politycznych. Dlatego musimy mieć własnego posła.

 

 

 

Bernard Gaida po godzinach

Czy ma Pan jakieś hobby i – mimo mnogości zajęć – na nie czas?

Bardzo lubię robić zdjęcia, ale brakuje czasu na ich porządkowanie, a zwłaszcza dzielenie się nimi. A jest dużo dobrych.

Największe obecnie marzenie?

Mieć czas na pisanie, bo to mi najlepiej wychodzi, a wiek wskazuje, że należałoby zacząć spisywać doświadczenie, spotkania, podróże i myśli, które się kłębią. Nie myślę jednak o formie pamiętników. Niedawno zrealizowałem wielkie marzenie odwiedzenia Ziemi Świętej. Ale szlak św. Jakuba jeszcze przede mną.

Gdyby Pan mógł, co by zmienił w swojej przeszłości?

Nie myślę tymi kategoriami. Chciałem być reżyserem filmowym, bo podziwiałem filmy Bergmana i chciałem robić coś wyjątkowego. Dziś widzę, że robiłem zawsze coś wyjątkowego, nie robiąc filmów. Zostałem teologiem i inżynierem, założyłem firmę, mam zaszczyt służyć wyjątkowej społeczności, Niemcom w Polsce, a ostatnio także w Europie i dawnym ZSRR. Poznaję przez to wyjątkowych ludzi. Nie chciałbym tego zmieniać.

Jest ktoś, kto bardzo Pana zawiódł w życiu?

Niemal cała klasa polityczna wywodząca się z Solidarności. Byłem mentalnie, a z niektórymi ważnymi ludźmi personalnie związany. Degrengolada tego środowiska, nienawiść, z jaką się traktują, przykład, jaki dają, sprawia, że wielkie dziedzictwo tego ruchu się stoczyło. Jego wartość ma wielkie, ale już tylko historyczne znaczenie. „Etyka Solidarności” Tischnera, którego znałem, jest martwym pojęciem filozoficznym. Profesor o niej pisał, bo miała trwać!

Jak postrzega Pan polską politykę?

W ostatnią niedzielę kampanii wyborczej miałem przykre doświadczenie debaty w Loży Radiowej Radia Opole. Zamiast mówić o obciążeniach kosztów pracy przez posunięcia rządu spora część czasu została stracona na kłótnie o wysoki stan konta p. Janusza Kowalskiego, a ten z kolei naśmiewał się z rzekomego dyletanctwa p. Witolda Zembaczyńskiego, który jakoby nie dał rady poprowadzić naleśnikarni. Po próbach mówienia na temat pozostało mi z przyjemnością oświadczyć, że mniejszość niemiecka w wojnie plemiennej partii ogólnopolskich nie będzie brała udziału. Dopełnia tego obrazu przykład pani minister przedsiębiorczości i technologii Jadwigi Emilewicz, która w przypływie szczerości we wrześniu oświadczyła, że ogłoszony na konwencji PiS projekt podwyżki płacy minimalnej nie był z nią konsultowany. A wprowadzenie składki ZUS od dochodu przedsiębiorcy tylko ona tłumaczy (potwierdził to w Loży Radiowej Radia Opole Marcin Ociepa, który jest sekretarzem stanu w tym samym ministerstwie, co pani Jadwiga Emilewicz) inaczej niż premier. Taki jest obraz polityki polskiej. Karykaturalny, choć nie śmieszny.

Cytat

Tendencje w partiach politycznych i państwie sprzyjają dzisiaj odsuwaniu na bok ludzi ze środowisk narodowo czy etnicznie innych.

Plik do pobrania:

WPL 1436 13 02 1

 

 

Nie marnujmy głosu

W obliczu wyborów stojących przed nami w nadchodzącą niedzielę coraz to od nowa słychać o różnych wątpliwościach wyborców. Wydaje się, że nadal pokutuje umiejętnie przez niektóre media kolportowany fałsz, że poseł z mniejszości niemieckiej ma zagwarantowane miejsce w Sejmie.

Gdybyśmy mieszkali na Węgrzech, to tak byłoby w istocie, ale mniejszości narodowe w Polsce takiego przywileju jak na Węgrzech nie posiadają. Ponadto tylko w województwie opolskim istnieje lista KWW Mniejszość Niemiecka, która obok list innych partii politycznych znajdzie się na kartach do głosowania. Jeszcze w województwie śląskim kandydata mniejszości niemieckiej można znaleźć na liście Koalicji Obywatelskiej, ale już nigdzie więcej mniejszość niemiecka wyborczo nie zaistniała. Tym bardziej więc mobilizacja wyborców z naszego środowiska jest tak ważna.

Poseł mniejszości niemieckiej, którym do tej pory był Ryszard Galla, jak każdy inny poseł jest decydentem we wszystkich sprawach, którymi Sejm się zajmuje. Podobnie senator. W tym właśnie punkcie pojawia się kolejna wątpliwość wyborców, którzy powątpiewają, czy siłą jednego bądź dwóch głosów można w parlamencie cos zdziałać. Matematycznie niewiele, ale merytorycznie bardzo dużo. I na to jest mnóstwo przykładów.

Chociażby fakt, że dzięki obecności naszego jednego posła udało się w mijającej kadencji uchronić pomniki poległych niemieckich żołnierzy od zmiany ustawowej, która wymuszałaby ich likwidację. Oczywiście można też podać przykłady odwrotne, gdy pomimo starań nie udało się czegoś powstrzymać. Przykładem jest dyskryminacyjny wymóg posiadania wyłącznie polskiego obywatelstwa w przypadku wykonywania zawodu sędziego. Niestety, tutaj również posłowie opozycji nie uznali tej zmiany za na tyle ważną, by poprzeć naszego posła. Niechaj to, ale także nasze samotne zmagania z MEN, które ogranicza dostęp do nauki języka niemieckiego w naszych szkołach, pokażą, że w sprawach ściśle mniejszościowych żadna partia polityczna nie jest skłonna się po naszej stronie angażować.

To przykre i wieloletnie doświadczenie. Doświadczenie, które uczy, że śląski głos tylko wtedy naprawdę nie jest zmarnowany, gdy pada na kandydata z mniejszości niemieckiej.

Bernard Gaida

  • Dział: Blogi

Oblicza kampanii

Trwa kampania wyborcza, której obraz przewija się w mediach i niezależnie od sympatii politycznych zmusza do refleksji. Jak to zwykle bywa w Polsce, wszystkie obozy polityczne prześcigają się na emocje, a najłatwiej je wzbudzić, tropiąc prawdziwe czy wydumane afery, wypuszczając harcowników czy zamiast prezentować własne programy – ośmieszać tezy przeciwników. Emocje powstają także dzięki pieniądzom, co stało się w ostatnim czasie normą w okresie wyborczym. Normą, która z naturalnych względów może być stosowana skutecznie jedynie przez obóz rządzący. Kolejne transfery społeczne czy ich zapowiedzi, z których część była sensowna, dawno już przekroczyły granicę, poza którą z makroekonomicznego punktu widzenia są szkodliwe i obciążają nasze wspólne konto na przyszłość. Jednak działają na wyborców i dlatego uzależniły wielu polityków, a opozycji nie dają właściwie szansy na tworzenie sensownych programów.

Inną sprawą jest, czy najważniejsze partie opozycyjne daleko przed wyborami nad alternatywnymi i spójnymi programami pracowały. Trudno było to zauważyć. Innym obrazem wyborów są kolorowe banery i plakaty na płotach, balustradach, mostach i wszelkich innych pionowych powierzchniach. Zwykle poza twarzą i hasłem niczego więcej nie zawierają. I są spotkania wyborcze. Miliony ludzi wpatruje się w telewizory i wysłuchuje tyrad i przemówień w świetle jupiterów, w halach i na stadionach, a media wyłuskują pojedyncze zdania według własnego uznania. Media publiczne, które już dawno utraciły swój publiczny i misyjny charakter, są już nie informatorem, ale uczestnikiem kampanii.

W tle tych potyczek ogólnopolskich partii w sposób mniej spektakularny swoje kampanie prowadzą ugrupowania regionalne. Widać to na przykładzie Górnego Śląska, który swych wyborców już przyzwyczaił, że na listach wyborczych pojawiają się kandydaci nienależący do mainstreamu. Do nich należą kandydaci mniejszości niemieckiej w obydwu województwach górnośląskich. W mediach społecznościowych widać, z jakim mozołem, ale i szacunkiem dla wyborców codziennie odwiedzają wioski i miasteczka, spotykając się z mieszkańcami. Szkoda, że w tych zebraniach uczestniczy raczej starsza i bardziej doświadczona część społeczeństwa, która dostrzega tę różnicę jakościową pomiędzy suchym wywieszeniem setek banerów a spotkaniem face to face i rozmową z setkami mieszkańców. Nie tylko największych miast i nie tylko w świetle reflektorów, ale w siedzibie DFK czy świetlicy wiejskiej.

Oby w drodze do urn wyborcy, mijając twarze uśmiechające się do nich z plakatów, zadali sobie pytanie, która z nich pojawiła się kiedykolwiek, przed czy w czasie kampanii, w mojej wiosce. Kogo z nich faktycznie interesowało moje zdanie? Czy nie jest bezpieczniej wybrać tych, dla których jestem częścią ich własnego heimatu, a nie jednym z anonimowych milionów mieszkańców Polski?

Bernard Gaida

  • Dział: Blogi

Konferencja prasowa o dysproporcjach w budżecie na ochronę zabytków

W dniu dzisiejszym, tj. 30.09.2019 r. w siedzibie TSKN na Śląsku Opolskim odbyła się konferencja prasowa poświęcona dysproporcjom w budżetach wojewodów na ochronę zabytków i propozycjom mniejszości niemieckiej na ich usunięcie. W konferencji prasowej brali udział kandydaci do Sejmu KWW Mniejszość Niemiecka: poseł na Sejm Ryszard Galla, Bogna Lewkowicz, sekretarz TSKN Zuzanna Donath-Kasiura, przewodniczący ZNSSK w Polsce Bernard Gaida oraz  przewodniczący TSKN na Śląsku Opolskim Rafał Bartek.

Zapraszamy do zapoznania się z tematem:

http://skgd.pl/2019/09/30/o-dysproporcjach-w-budzecie-na-ochrone-zabytkow-mowili-ryszard-galla-bernard-gaida-oraz-zuzanna-donath-kasiura-kandydaci-do-sejmu-z-kww-mniejszosc-niemiecka/

EKOLOGIA MA DLA ZUZANNY DONATH-KASIURA KANDYDATKI KWW MNIEJSZOŚĆ NIEMIECKA ZNACZENIE!

Dbałość o środowisko a także rozsądna gospodarka odpadami były tematem konferencji prasowej kandydatów KWW Mniejszość Niemiecka.

KWW Mniejszość Niemiecka w swoim programie wyborczym opowiada się za kompleksową polityką ochrony środowiska. Jak podczas konferencji prasowej mówiła Zuzanna Donath-Kasiura: „Najważniejsza jest dla nas przyszłość naszych rodzin, naszych dzieci i wnuków, by w przyszłości mogły żyć i funkcjonować w środowisku, w którym da się oddychać świeżym powietrzem a produkcja śmieci jest zminimalizowana. Dlatego chcemy, aby z pełną powagą i determinacją były wspierane wszelkie inicjatywy i projekty na rzecz lepszego gospodarowania odpadami oraz recyklingu. Musimy do całej sprawy podejść systemowo, a także wsłuchać się w głos samorządowców, którzy mają doświadczenia w tym zakresie. Dobrym rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie opakowań zwrotnych z tzw. kaucją, tak jak to z powodzeniem robią nasi południowi zachodni sąsiedzi. Ważne jednak by gospodarka odpadami była prosta i przejrzysta dla zwykłych mieszkańców, tak abyśmy my wszyscy nie mieli trudności z segregowaniem śmieci, a także z odbieraniem ich przez odpowiednie służby. Musimy wciąż edukować w tym zakresie, by m.in. zapobiegać dzikim wysypiskom w lesie” na przykład poprzez budowę PSZOK-ów czyli Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych.

Wzorem krajów Europy zachodniej więcej odpadów powinno być spalanych szczególnie, że obecnie w praktyce jest problem z zagospodarowanie posegregowanych odpadów. Lokalne spalarnie odpadów nie są zagrożeniem dla środowiska, gdyż odpady spalane są w temperaturze powyżej 1000 stopni i instalacje musza spełniać bardzo rygorystyczne normy np., posiadaj bardzo skuteczne filtry. Podczas spalania odpadów wytwarzane jest ciepło i prąd, który można wykorzystać np. do ogrzewania i jednocześnie znika problem składowania odpadów.

Kompleksowe podejście do ochrony środowiska, zdaniem kandydatów KWW Mniejszość Niemiecka, to nie tylko racjonalna gospodarka odpadami, to także odnawialne źródła energii i odchodzenie od ogrzewania domów węglem. Jak mówiła Edyta Gola: Będziemy zabiegać o to by było jak najwięcej programów dofinansowujących wymianę węglowych źródeł ciepła. Myślimy nie tylko o kosztach wymiany źródeł ciepła, a również bieżących kosztach ogrzewania domów i mieszkań. Odpowiednia polityka podatkowa państwa powinna sprawić, że np. ogrzewanie gazowe będzie tańsze od ogrzewania węglowego. Wszystkie te rozwiązania mają realny wpływ na jakość powietrza, którym oddychają mieszkańcy naszych gmin, miast i wsi – my wszyscy. 

Kandydaci podkreślali również, jak istotne jest również rozbudowany transport publiczny, który dociera do wielu miejsc a tym samym mieszkańcy nie mają potrzeby poruszania się samochodem – mogą skorzystać z transportu zbiorowego. A także rozbudowa ścieżek rowerowych w miastach i gminach, dzięki czemu można chronić środowisko nie poruszając się do pracy samochodem.  Ścieżki rowerowe mogą powstawać w różnych miejscach np., na wałach przeciwpowodziowych wzdłuż rzek – sieć Eurovelo z powodzeniem funkcjonuje w Europie i w Polsce, a niestety omija nasze województwa. Bycie „eko” nie będzie profitować dopiero w przyszłości, ono profituje już teraz: decydując się na jazdę rowerem dbamy również o nasze zdrowie fizyczne.

Źródło: TSKN na Śląsku Opolskim

  • Dział: Regiony

OŚWIADCZENIE KWW MNIEJSZOŚĆ NIEMIECKA DOT. KANDYDATÓW DO SENATU

Szanowni Państwo,

stanowiąc niezależny Komitet Wyborców, od prawie 30 lat wsłuchani w głos społeczności Niemców w Polsce, ale również naszych sympatyków, wystawiamy swych kandydatów do Sejmu i Senatu. Analizując naszą pozycję wyborczą w regionie podjęliśmy w ostatnich miesiącach rozmowy z Platformą Obywatelską jak i innymi ugrupowaniami regionalnymi na temat możliwości wsparcia naszych kandydatów. Rozmowy dotyczyły okręgu senackiego nr 53 (powiat kędzierzyńsko-kozielski, strzelecki, krapkowicki, oleski, głubczycki) a konkretnie wsparcia naszego kandydata Romana Kolka startującego z KWW Mniejszość Niemiecka. Mimo braku formalnych rozmów dotyczących okręgu nr 52 po doniesieniach medialnych jakoby została złamana jakaś „dżentelmeńska umowa” w tym zakresie, raz jeszcze wyraziliśmy gotowość rozmów sygnalizując to lokalnym i centralnym władzom Platformy Obywatelskiej. W obliczu doniesień o wycofaniu poparcia PO dla Romana Kolka i wystawieniu własnego kandydata w okręgu nr 53, o których dowiedzieliśmy się kolejny raz od dziennikarzy czujemy rozgoryczenie zarówno co do formy jak i sposobu komunikowania ze strony PO. Sytuacja jest dla nas tym bardziej dziwna i niezrozumiała, iż jak dowiadujemy się z doniesień medialnych decyzja zapadła w Warszawie a nie w regionie. Tym samym podtrzymuję moją decyzję o kandydowaniu do Senatu z okręgu nr 52 (Opole, Powiat Opolski) podjętą nie w Warszawie czy w Berlinie tylko tutaj w regionie w konsultacji z naszymi członkami i w odpowiedzialności za Opolskie, które ma znaczenie!

  • Dział: Regiony
Subskrybuj to źródło RSS