Kolumna 19.07.2013 - Zgubić się na manowcach
- Napisał Bernard Gaida
- Dział: Blogi
Niedawno poproszono mnie w tej kolumnie o opinię na temat niemieckiej produkcji „Nasze matki, nasi ojcowie”, która w Polsce naraziła się na dość pochopne oskarżenia o fałszowanie historii. Nim zdołałem się do tego zabrać wybuchła w Polsce i na Ukrainie dyskusja, która swym sednem dotyka podobnego problemu. I tutaj strony oskarżają się nawzajem o fałszowanie historii. Dla jednych nazwanie tragicznych mordów na ludności polskiej „czystką etniczną o znamionach ludobójstwa” jest zbyt ostre a dla innych zbyt łagodne. Słychać głosy, że nie można tych wydarzeń odrywać od sytuacji Ukraińców w przedwojennej Polsce oraz od mordów na ludności ukraińskich wsi. Niemal wszyscy są zgodni, co do znaczenia zasady, że „prawda was wyzwoli” i deklarują, że są gotowi na cała prawdę, która stanie się fundamentem trwałego pojednania. Jednak niemal wszystkim trudno nawet w prawdę głoszoną przez drugą stronę się wsłuchać. Każdy człowiek inaczej przeżywa, pamięta i przekazuje swoją historię niż opowiada o niej historia zbiorowości, jaką usiłuje się ustalić podręcznikami czy uchwałami sejmowymi. O ile można się spierać o podręcznikowe zapisy o tyle nie można negocjować i ustalić pamięci historycznych poszczególnych ludzi. Tę prawdę można jedynie z pokorą przyjąć a jej balast przezwyciężyć przebaczeniem. Jednak wielkiego formatu potrzeba ludziom by uznając zbrodnie i ich następstwa wznieść się na taki poziom. Jeśli nie padną z którejś strony słowa: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” pojednanie nie może się dokonać. Ale nawet, jeśli te słowa padną to i tak dopiero otwierają żmudną drogę. Sobotnia rozmowa z pewnym wikarym udowodniła, że nawet kapłanowi łatwo jest w ocenie historii odejść od chrześcijaństwa i zgubić się na manowcach winy zbiorowej i starotestamentalnego prawa „oko za oko, ząb za ząb”.